Że „jest” – trudno zaprzeczyć. Ale czy będąc – jest – poezją?
Jak w grze komputerowej (nie gram) – wraca się do jej początku w chwili, gdy pojawia się komunikat: game over, tak ja otwieram niedoścignionego w tonowaniu mojej wybujałości – profesora Doroszewskiego i czytam, tak jak w tej chwili – hasło: poezja – https://sjp.pwn.pl/doroszewski/poezja;5475492.html
Tak sobie myślę… Czy nie byłoby interesującym zebranie wszystkich definicji, jakie udało się człowiekowi sformułować i wskazać te, które pozostały w swej treści niezmienione?
Nie ma takiej?
Wiec czegóż wymagać od poezji?
Czy na jej strofy i płynące z nich emocje ludzie reagują jeszcze płaczem?
Nie wiem.
Ale dostałem właśnie internetowy tomik poetycki…
„Często były to reakcje na sytuacje pokazywane w FB i czasem nawet tam publikowałem w postach. Oczywiście znikły już w czeluściach Internetu” – pisał w mailu Wojciech Banaszak,
Niektóre z utworów odwołują się lub wręcz zawierają cytaty i fotografie wyjęte z sieci. W przeważającej części – są to przywołania bez podania źródła, nie z braku oczywistego poczucia obowiązku honorowania praw autorskich – ale ze względu na anonimowość publikacji.
„Jeśli uznasz za stosowne, oczywiście wyrażam zgodę na publikowanie tych wierszy, które wybierzesz. Raz maty rodyła!”
Z przyjemnością Wojciechu! Poezja staje się wtedy, gdy się objawi.
Niech się więc „stanie” i nas… nas… hm… zachwyca, wzrusza, zastanawia, denerwuje…???
Uhm… Te definicje… Kto zna autora definicji definicji?
Chętnie zamieniłbym z jegomościem dwa zdania na temat jego fuszerki terminologicznej…
Lustrzana myśl – Wojciech Banaszak
I coż
Że suknia na nim plugawa
Jeśli z rana
Pomaga kawa?
Bo z kawą
Mistrzu złachany
Nawet głębokie
Mniej bolą rany
I świat jaśniejszy
Jest jakoś
Choć wokół
Wciąż bylejakość
I inne takie smuteczki
Za lustro je zepchnij
Lub do sąsiada teczki
One reply on “Poezja internetowa”
Z poezją jest jak z odwagą – czasem nie wiadomo, o co chodzi… i czy jest potrzebna?