Nie pamiętam, czy Monika Szwaja zrealizowała film o Janie Szyrockim. Oby. Jeśli nie — niech ten zachowany w moim archiwum scenariusz da nam choćby namiastkę Jej pomysłu…

Właśnie — pomysł.
Cel — Ludzie. Pamięć o nich.

Już w tym i innych miejscach upominałem się o stworzenie mechanizmu utrwalania sylwetek osób ważnych dla miasta i regionu.

Mamy ulice noszące nazwiska ludzi, o których nic nie wiemy.
Media zajmują się tymi, którymi zajmuje się… prokuratura. To media kreują bohaterów naszych czasów: „król gastronomii”, albo „adwokat, syn znanych naukowców”.
Cóż za zawodowa podłość i miałkość.

Jak można publikować w Gazecie Wyborczej teksty tak tytułowane? A co owi naukowcy, niezwykle szanowani i wyjątkowo zasłużeni szczecinianie (moje ukłony dla Państwa) — są winni temu, że…? Jakie parwo ma ów gryzipiórek by w ogóle przywoływać rodziców dorosłego, odpowiedzialnego za swoje czyny człowieka?

Albo — jaki cel ma autor tej samej gazety, który z uporem matoła w każdym materiale o gastronomiku tytułuje go „królem”? Jakaś umowa? Uzgodnienie? Product placement? Kryptoreklama? Ale samo dotyczy na przykład nagrody wymyślonej przez ekipę tej gazety, która jednych nazywa szczupakami a innych kimś tam gorszym? Konkursowi patronuje z imienia i nazwiska – bo inaczej tego nie potrafi – sam Olgierd Geblewicz. Ceną za pokłony – jak słyszę – było tysiąc złotych za wynajm sali w Przełomach na rozstrzygnięcie konkursu. Przemawiał urzędnik marszałka mówiąc, co to też to jego szef nie robi dla… siebie. Pytanie – czy gazeta zapłaciła za wynajm sali?

Wobec pospólstwa, zwykłego szarego człowieka nie działa rachunek prawdopodobieństwa. Nie zdarzy się, aby raz na niezliczoną ilość przypadków autor laurek, jak wymienione wyżej — pochylił się nad owym szarakiem Janem Szczecińskim i zapytał: „Panie Janie, a co dobrego u pana słychać? Chętnie napiszę, opowiem innym, jak się panu wiedzie?”

Nie mamy, nie wytworzyliśmy ani w radach przy prezydencie ani w warsztatowo-kombinacyjnych wydziałach kultury w samorządzie mechanizmu chwalenia się pięknymi szczecinianami. O kim pisano ostatnio najczęściej? W jego obronie rwano nawet szaty niewieście! Mam na myśli pracownika z gmachu przy dawnym Placu Dzierżyńskiego. I nie bez podtekstu przywołałem dawną nazwę tego miejsca.

Bohaterem więc jest zwolniony dyrektor wydziału kultury Urzędu Miasta — pardon, nie zwolniony, a przesunięty na niższe stanowisko. Ten, który dwukrotnie już zawiódł zaufanie szefa. Tak właśnie, bez sądu i oglądu, pod biurkiem stygmatyzuje się człowieka. Może to jest rzeczywiście łobuz ostatni i słusznie, że się go degraduje, ale to trzeba UDOWODNIĆ.

Ech… A chciałem ten felieton zacząć inaczej. Mniej emocjonalnie, bardziej refleksyjnie. Lecz trudno mówić o sprawach żywych, jakby to było przemawianie do obrazów jedynie niczego nie rozumiejących.

Ad rem… Publikuję scenariusz pióra Moniki Szwaji. Chciała nakręcić film o profesorze Janie Szyrockim — bez wątpienia, do dziś najważniejszym ambasadorze miasta i regionu, a także kraju w świecie. Dzieło profesora, choć trwa do dziś – chromieje.

Mówią: teatr mija razem ze swoimi aktorami. Nowe pokolenia nie potrafią grać tak jak mistrzowie. Sami — młodzi — mistrzami nie zostaną. Są — proszę popatrzeć na galerię aktorów sprzed półwiecza i dzisiejszych — nawet nie cieniem tamtych indywidualności.

Stąd tak ważne — jestem pewny — byłoby wypracowanie, zlecenie stałemu zespołowi „encyklopedycznemu” pisania historii ludzi tego miasta. Gromadzenie pamiątek, relacji, zdjęć, wspomnień.

Do zbioru ego tego dołączam poniższy scenariusz.


Leave a Reply