Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Podobnych audycji przygotowałem wiele.

Zazwyczaj rocznica, jubileusz – to były preteksty do przypomnienia początków, były impulsem do spotkań z ludźmi, którzy… i jak tu nie wpaść w tę stylistykę… codziennym trudem budowali społeczność miasta opartego o uprawę morza.

Szczegóły, anegdoty, fakty, rekordy – dla nich wszystko to było treścią życia. Nikt nie pytał o wypłatę, fajrant ogłaszano po skończonej robocie.

Powie ktoś – bo tacy jesteśmy…

Odpowiem – nieprawda.

Byliśmy.

Nawet, jeśli dziś zdarzają nam się chwile solidarnej ekspresji – szybko mija zapał, a entuzjazm zastępowany jest przez krytyczną ocenę sytuacji. Dziejowy cykl i żarna czasu pracują nieubłaganie.

Ale jedno co pamiętam z tych może w sumie setek rozmów – to ta pewnego rodzaju rezerwa, gdy prosiłem o spotkanie. A co ja tam będę mówić, było minęło. Trzeba było zrobić to się zrobiło. No dobrze, proszę przyjechać. Taśma startowała, goniometr wychylał się w podświetlonym okienku magnetofonu reporterskiego, a oni zaczynali opowieść, której nie dawało się tak po prostu przerwać, zakończyć. Nakręcali się w sposób wręcz żywiołowy. Po dwóch trzech minutach oni już tam byli, tam, na pochylni, na nabrzeżu, w hali, z aparatem spawalniczym, z kluczem francuskim w dłoni. Twarze pulsowały i zmieniały się niczym barometr przed tajfunem. I tylko oczy pozostawały nieruchome. Wbite w tamten czas, skupione, by nie uronić żadnego szczegółu, drobiazgu, chwili…

Pamiętam też, że niektóre fragmenty z tych audycji nigdy nie ukazały się na antenie. Jedna z nich zdobyła nawet ogólnopolską nagrodę w konkursie, ale… zamkniętym. A powodem owych cenzorskich cięć nie były antypaństwowe wypowiedzi, hasła czy manifesty. Była to zazwyczaj krytyka aparatczyków, komisarzy, sekretarzy.

– My to budowalim i robilim dla nas, dla wszystkich, nie chcielim żadnych haseł i partyjnych agitacji. Oni się wtrącali, przywozili jakichś stachanowców, panie, nas gonili do roboty, a tamci robili nabożeństwa partyjne.

Stare notatki, sam mam problem z odczytaniem własnych zapisków.

Większość z moich rozmówców była już na emeryturze. Ale wielu z nich nieustannie przychodziło do stoczni czy huty.

– Nikt już nas tam nie zna. Są nowi ludzie. Nikt nic od nas już nie chce…

Nie ma ich w internecie, nie ma w archiwach.

Są na mojej taśmie magnetofonowej.

Pełni życia i radości…