List trzeci
Właściwie to ja Pana nie znam.
Więc dlaczego miałabym mówić Panu o sobie.
Przedstawiłam się. Jestem W – R.
Tak, domyślam się, że wyostrzył Pan wzrok, aby zobaczyć, co jest między tymi inicjałami. A widział kiedy kto, co jest w… wietrze?
Powiem Panu. Ja tam jestem.
Gdybym pisała pamiętnik, musiałabym zanotować takie zdanie:
Niektórzy rozmawiają z Bogiem, ja rozmawiam z wiatrem. Bywa moim sprzymierzeńcem, przewodnikiem, ratownikiem. To przestrzeń, wolność, zapach, ale też ból, bezsilność i upór. Gwałtowny i demoniczny mój ukochany koncert d-moll na klawesyn i orkiestrę BWV 1052,cz. 1
Wiatr… Srogi nauczyciel pokory i twardego charakteru.
Wiatr… Srogi nauczyciel pokory i twardego charakteru.
Perfum o zapachu wiatru – szukałam – nigdzie nie ma. Mówią, że są zbyt ulotne, nietrwałe – nawet bardziej niż chwila. Kto by takie kupił?
Muszą mi wystarczyć te, które przywożę z wyprawy. W ostatnich sekundach wdycham głęboko ich moc. Wtedy uśmiech pojawia się na twarzy.
Dlatego, choć nie znam Pana, zdradzę, co dla mnie jest ważne. Tak, ma Pan rację, to moja przyjaźń z wiatrem. Lubię wsłuchiwać się w jego szum i wychwytywać z nich słowa. Bo wiatr zawsze niesie ze sobą nowe historie, nowe doświadczenia i nowe możliwości. A ja, będąc u jego boku, mogę poczuć się częścią tego nieustannego tańca życia, tańca, który nigdy się nie kończy.
Ps. Wiatr, nieuchwytny, zuchwały w swojej swobodzie, przecież nie będzie pozować do pamiątkowego zdjęcia.
Jednak zdołałam na chwilę zatrzymać go kadrze,
Gdy rozpraszał swoim podmuchem, siwe, przędne nici splątane w trawie.