Compagne Dans le Ventre
Kontrapunkt 2024 – notatnik teatralny
Cytat z drukowanego programu festiwalu: „Pierwszy pokaz w Polsce głośnej, światowej produkcji poruszającej temat rasizmu i tolerancji.”
Głośnej i światowej…
Autorzy tego rodzaju notatek winni w pełni podlegać RYGOROM ETYKI DZIENNIKARSKIEJ.
Google praktycznie nie dostrzegł tej produkcji. Performance odnotowano w Niemczech, we Francji, we Włoszech i chyba Hiszpanii.
Projekt obecny na scenie od czterech lat. Jednak incydentalnie.
Termin: whitewashing odnosi się do obsadzania aktorów o białej karnacji w rolach ciemnoskórych bohaterów. Ale dziś ma już wymiar globalny, obejmuje wszystkie rasy, nacje i… chyba także orientacje seksualne. Amerykański aktor gra Japończyka, Francuz Chińczyka. Zdaniem wielu – trudno nie uznać tej praktyki za formę rasizmu. Inni – widzą rzecz pragmatycznie i praktycznie. A nawet dowcipnie (Śniadanie u Tiffany’ego, Mickey Rooney jako pan Yunioshi).
Na scenie: Rébecca Chaillon, Aurore Déon. Pani Chaillon jest także reżyserką akcji scenicznej.
Ta ukazuje dwie kobiety, które sprzątają biały wymiar świata. Robią to długo, mozolnie i całkiem bezskutecznie. Jedna z nich, ta tęga, opowiadała niegdyś w jednym z wywiadów, że nie pasowała do roli Julii. Zaczęła szukać sposobu na spełnienie się w zawodzie aktorki. Była przekonana, że na scenie potrafi pokazać miłość i pożądanie. Jednak niezmiennie postrzegano ją jako… tę czarną, potrzebną białym tylko do wyręczana ich w trudnych i niewdzięcznych pracach. Podobne jej imigrantki – w opinii tubylców – aplikowały do roli ucieleśnienia seksualnych imaginacji białych mężczyzn. To oni nazywali czarne kobiety czekoladkami lub aromatyczną, pociągającą kawą. Media nieustannie wykorzystują te skojarzenia w reklamie.
Mycie świata zamienia się w zmywanie z siebie jarzma narzuconego przez kolonistów i konkwistadorów. Ciało obsypane białym proszkiem, bielmo na oczach, biały strój… Wszystko trzeba wyprać, trzeba odzyskać swoją tożsamość.
Aktorka odczytuje kilkanaście podłych i podstępnych ofert matrymonialnych białych mężczyzn, szukających ciemnoskórej partnerki. Cel – jak podkreślają – najbardziej uczciwy i szlachetny. Aktorka trzyma między obnażonymi udami młynek do kawy. Aromat zmielonych ziaren unosi się w powietrzu. Aktorka rozsypuje tę kawę na chrześcijańsko niewinną, umytą i wyszorowaną, wręcz konsekrowaną podłogę.
Każda niemal relacja ciemnoskórego z białą większością zawsze wiązać się będzie z rasizmem. Aktorka postanowiła więc walczyć z tym, no właśnie – stereotypem? Cóż za banalne określenie. Z dogmatem! Ona nie chce być kojarzona z ulubioną kawą „Desire”. Siła tej popularnej we Francji reklamy tkwi w grze słów. Ten slogan trzeba zmyć, wypalić chlorem, którego intensywny zapach do niedawna drażnił nozdrza teatralnej publiczności. Z chloru aktorka jednak szybko zrezygnowała. Działał destrukcyjnie na jej organizm.
W internetowym wywiadzie dla portalu afrolist.pt Rébecca Chaillon zdradziła, o czym po spektaklu rozmawiała z widzami, których doznania są wzmacniane jej nagością, dalece odbiegającą od poszukiwanych wzorców marketingowych, z zapachem środków chemicznych, z wplataniem czarnych kobiet w świat białych braci (?) w sieć z neuronowych warkoczy, odnóg pajęczyny, powrozów, z zniewoleniem emocjonalnym oraz perwersją: to nie jest twój kraj, wracaj do swojego lub zostań u nas, ale na wyznaczonym dla ciebie miejscu, najniższym w naszym białym świecie.
Ona – ciemnoskóra kobieta – rzuca się przez morze by dotrzeć do tego świata, który akceptuje ją na swoich warunkach. Ucieka z miejsca, które także nie zapewnia jej minimum godności. Tonie. Z książką, której piękne słowa, pocierała serdecznym palcem wierząc, że się zamienią w świat realny. Ale dżin, jak ten z lampy Alladyna – nie przychodzi. Dotykane palcami słowa nie zamieniają się w opisywany nimi cudowny świat. Jedyny, jaki jest jej dany to ten na morskim dnie, „między świat” – z książką o białych kartkach, wytartych ze słów. Tę książkę będzie mogła wreszcie spokojnie czytać. Książkę pełną czystych, białych stron.
Wymiar polityczny także innych przedstawień grupy pani Chillon? Tak. Była ofiarą cyberataków, rękoczynów, gróźb ze strony ekstremistów i faszystów.
Nadchodzi załamanie. Czy to tylko z powodu braku akceptacji, zrozumienia, wsparcia i współczucia? Jest źle, aż tak źle? Heban to twarde i żywotne drewno. Wolno nasiąka nowymi ideałami. Ale daje się formować. Poddaje się ostremu dłutu rzeźbiarza. I tylko człowiek jest bardziej od drewna oporny. Za każdą cenę pragnie zachować swoją tożsamość. Narodowość, etniczność, kulturowość.
Rebecca Chaillon apeluje? Ale na co liczy? Co mieliby zrobić jej widzowie? Przyznaje – kiedy kilka lat temu startowała z podobnymi prezentacjami była pełna naiwnej wiary w naprawę świata. Dziś, kiedy otrzymuje wysokie honoraria za swoje akcje – inaczej patrzy na rzeczywistość. Jest potrzebna? Komu? Czy osiąga zamierzony skutek – zatarcie, zerwanie stereotypów?
Nie sądzę.
Sztuka, w tym Whitewashing, jest w gruncie rzeczy bezzębnym pożeraczem naszych mózgów. Ten uaktywnia się na czas trwania performance.
Ta humanistyczna i humanitarna (jakkolwiek słowo to w tym kontekście zabrzmi) kończy się wraz z wypaleniem świecy w teatralnym reflektorze. Tak, pomagamy artystce, wbiegamy na scenę (ciekawe, w gronie kilkunastu pań, tylko dwóch mężczyzn włączyło się do wieszania portretów kobiet z ogłoszeń gazetowych), ale po spektaklu, w rozmowach w drodze do wyjścia – już znów byliśmy idealnie osadzeni w naszym świcie. W tym czasie na scenę teatru weszły panie z obsługi teatru i zaczęły sprzątać po tym whitewashingowym świata sprzątaniu.
No cóż, sztuka sztuką, ale jakiś porządek w końcu musi być.
Propozycja może interesująca dla pewnej grupy widzów nieustannie poszukujących zdziwień w otaczającym nas świecie, ale w swojej formie i ostatecznym wyrazie – nic nowego ani w ekspresji, ani w treści i inscenizacji nie wnosi. Nie jest to jeden z kluczy do naprawy świata. (Ten jest już nienaprawialny).
Pomijam wszelkie aspekty związane z tożsamością seksualną i płciową, funkcjonującą bardziej poza spektaklem niźli w jego ramach.
Zdjęcie powielane w wielu miejscach – równie jak anons organizatora o głośnej i światowej produkcji – wsparte Photoshopem, który pozwala korygować kolory pod każdym względem, nie tylko nasycenia.