W tym filmie pada pytanie o… dziedzictwo. Lecz w podtekście jest to oskarżenie o brak polityki kulturalnej miasta od 1945 roku. 

Ten film jest pytaniem o… dziedzictwo.

O kontynuację malarstwa pomorskiego. I odpowiada – nie ma kontynuacji.

Tematyka morska, portowa, żeglarska, tak obficie reprezentowana w Stettinie – w Szczecinie pojawia się incydentalnie. Ten film jest więc kolejny raz powtarzaną, bezskuteczną skargą w sprawie braku polityki kulturalnej Szczecina od 1945 roku. Nigdy jej nie zdefiniowano i nie sformułowano. Nie wyznaczono celów, sposobów ich osiągnięcia, ale pod hasłem propagowania sztuki wydano górę pieniędzy.

Pytania zatem rodzą się dwa: skąd ta impotencja wśród ludzi odpowiedzialnych za zarząd nad całym regionem oraz – czy rzeczywiście mieszkańcy Pomorza nie odczuwają potrzeby obcowania ze Sztuką, i dlatego karmi się ich incydentalnymi, pseudoartystycznymi wybrykami, sowicie finansowanymi przez tzw. polityków, oczywiście wymienianych z nazwiska, którzy zielonego pojęcia o sztuce nie mają, nie interesują się nią, nie bywają w galeriach, w salach koncertowych, ale z nabożnie złożonym dłońmi, z lekkim przekrzywieniem głowy i nieco zmatowionym głosem mówią: Boże(k), jak ja kocham sztukę. Chyba… mięsa – odpowiada im z drugiego rzędu znany szczeciński mąż impertynencji.

O ile do 1989 roku można było tłumaczyć się względami politycznymi, cenzurą i wykorzystywaniem sztuki do inżynierii społecznej, o tyle przez ostatnie 35 lat zarządzanie rozwojem kulturalnym miasta i regionu odbywa się w sposób urągający zdrowemu rozsądkowi, a przede wszystkim celom, jakim jest nie tylko upowszechnianie dzieł Artystów (w odróżnieniu od pleniących się jak króliki – tzw. samo-artystów), co organizowaniem warunków do rozwoju edukacji artystycznej. Dziś dysponenci środków finansowych, sami nie występują do środowisk artystycznych, by zamawiać, pobudzać, kreować, czynić miasto nieustannym plenerem dla talentów i umiejętności. Dziś nie ma wizji kultury szczecińskiej.

Na rogatkach widnieją szyldy: Szczecin. Gdy przedwczoraj wjeżdżałem do Greifswaldu – nad nazwą miasta umieszczono fundamentalną i oczywistą inskrypcję – Uniwersyteckie i Hanzeatyckie miasto: Greifswald. Co należałoby wpisać nad nazwą miasta, które w błoto wyrzuca 150 tysięcy złotych na urojoną promocję trasy rowerowej przez poniemiecki most, organizując na tymże moście występ śpiewaczki operowej? Należałoby, zgodnie z parwdą, wpisać to co tam figuruje, czyli – NIC.

Zwołuje się incydentalne, wakacyjne festiwale śpiewania na zamkowy dziedzińcu, żeby wyłuskać z zasobów unijnych środki na gratyfikacje, a nie w celu tworzenia wartości stałych i prestiżowych. Dziś – z pełnym szacunkiem dla nominata – czyni się człowiekiem roku postać, którego rzeczywistego dorobku nie da się zmieścić w naparstku. A chłop był ponadwymiarowy. I tylko pewien internetowy portal krzyczy:

człowiek, który pchnął miasto w przyszłość. Gdyby nie on – byliśmy największą wioską świata. A tak jesteśmy tyko… pierwszą.

Dlatego tak ważna jest każda profesjonalna inicjatywa, która rodzi nadzieję na odtworzenie wartości ponadczasowych. Tym wartościom najlepiej służy SZTUKA.

Niedawno zakończyła się dwudziesta edycja Międzynarodowego Festiwalu Sacrum Non Profanum. 20 lat nieustannej pracy nad muzycznymi wydarzeniami, które nie miały konkurencji w przeszłości. NIKT z dysponentów środków finansowych, jeśli nawet wspierał tę inicjatywę z urzędu, nie zdobył się na zwykły gest – nie podziękował twórcy i organizatorowi tego festiwalu, na finałowym koncercie, poświęconym dzieciom i matkom Ukrainy.

Szczecin ciagle ma szansę stać się najważniejszym ośrodkiem propagującym współczesną muzykę polską. Dwadzieścia lat doświadczeń to naprawdę dużo. Czy miasto utrzyma ten festiwal? Nigdy żadna polska orkiestra nie wystąpiła Carnegie Hall, w najbardziej prestiżowej sali koncertowej świata. Zaszczyt ten przypadł w udziale szczecińskiej orkiestrze „Academia” i to w Roku Chopinowskim! To bezsprzecznie zasługa profesora Bohdana Boguszewskiego. Nie, nie kogoś z Marsa. To artysta ze Szczecina. Ten, który wymyślił Sacrum Non Profanum! Przyjaciel od najmłodszych lat Marka Jasińskiego, bodaj najważniejszego szczecińskiego kompozytora. Na szczęście Stargard dba o pamięć o swoim mieszkańcu i we wrześniu 2024 odbyła się już czwarta edycja festiwalu imienia prof. Marka Jasińskiego. Mamy takie dwie indywidualności i armię ich wychowanków. I co?

Odbędzie się 21. edycja festiwalu?

Może należałoby wrócić do źródeł? Do mecenasów, kuratorów, do kolekcjonerów i sponsorów, przede wszystkim – moralnych. Taką siłą jest m.in. społeczność Stowarzyszenia „Klub Kolekcjonerów, Miłośników Malarstwa i Sztuki Dawnej w Szczecinie”. Ich ostatnia wystawa powinna TRWAĆ NADAL.

Po trzech miesiącach wakacyjnych pustek w mieście – zamknięto wystawę, która powinna trwać przez cały rok. Kolejny. I wszystkie następne! Kolekcjonerzy mają tyle eksponatów i o takiej wartości artystycznej, że Muzeum Narodowe wypożycza od nich obrazy na własne wystawy.

Ten trzymiesięczny przegląd zasobów kolekcjonerskich miał walor także sensacyjny! Na wystawie pojawiły się obrazy dotychczas nikomu nieznane! Czy można szukać lepszej rekomendacji, a zarazem świadectwa na temat kompetencji członków stowarzyszenia? Ci powinni otrzymać własną galerię. Nie, nie za swoje pieniądze. Bo te inwestują w obrazy. Taką galerię powinien im ufundować Majestat Miasta i Regionu. A obok obrazów – w galerii niech znajdzie się scena dla profesjonalnych, a nie okazjonalnych i chałturniczych występów, obliczonych na szybki zarobek. I tam, w tej galerii, sto trzy razy mniejszej od Aquaparku czy bezmyślnego centrum blaszanej nauki – wyznaczyć trzeba zaułek dla poetów. Jeśli jeszcze się tacy uchowali w naszym bezrefleksyjnym mieście, oświecanym nie kagankiem a kolorowymi lampkami ledowymi.

Szczecin, największa Kolorowa Wiocha Ledowa!

Prasa i media miasta – bezpowrotnie umarły. Na ich miejscu powstały ośrodki propagandy i krzykactwa. Te dmą w róg jednej opcji politycznej. Dajcie nam tylko szansę na zdobycie władzy! Daliśmy. I co? Ile osób odwiedziło malarską wystawę w Willi Lentza? Wiem – o prawie 400 tysięcy za mało. Niech ten materiał o randze wystawy będzie dowodem w sprawie NIEKOMPETENCJI władz miasta i regionu, które Sztukę kochają, a jakże -ale inaczej:

sztukę NIEuprawiania sztuki.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *