Waldemar Heflich – Przepraszam, ale chyba się… przejęzyczyłeś… 

Marek Koszur – To się okaże pod koniec naszej rozmowy.   

W.H. – Żeglarstwo rekreacyjne uprawia kilkadziesiąt milionów ludzi na świecie.  

M.K. – W moim telewizyjnym magazynie MORZE, w latach 90. XX wieku kilka razy weryfikowałem dane mówiące o tym, że to żeglarze tworzą największą na świecie grupę zarejestrowanych sportowców.  

W.H. – To już nie jest tylko hobby, to przede wszystkim styl i sposób na życie ciekawe i spełnione. Ale rozwój żeglowania rekreacyjnego jest uzależniony od zamożności społeczeństwa. Zwróć uwagę – chcesz więcej osiągnąć podczas pływania, musisz mieć na to środki. Cóż za inspiracja do wysiłku, wydajności, do nowych planów.  

M.K. – Bogatsi mogą więcej… To są również ludzie odważniej myślący. 

W.H. – Muszą nieustannie pokonywać dwie bariery: sprzęt i czas.  

M.K. – Ale wszyscy zaczynają od żeglarskiego elementarza. Od rzetelnej, solidnej nauki. Od żłobka, od przedszkola, od kołyski… 

WYCHOWANIE MORSKIE 

M.K. – Kołyska to w gruncie rzeczy… łódka!  

W.H. – W Polsce mamy około 60 tysięcy jachtów żaglowych i motorowych, morskich i śródlądowych. A jest nas prawie 38 milionów mieszkańców. W Finlandii zasobnej w 5,5 miliona mieszkańców, jest ponad milion jachtów. Francuzi mają grubo ponad milion jachtów, Norwegowie – ponad milion jachtów, Niemcy – 550 tysięcy. W trzech portach niemieckich stoi więcej jachtów niż na całej długości wybrzeża Bałtyku. Europejczycy są po prostu bogaci. Poza tym – mają czas. 

M.K. – I tradycje… 

W.H. – Szalenie ważna kwestia. My jesteśmy skoncentrowani na pływaniu po jeziorach, po wodach śródlądowych. Tu jest taniej. Wyczarterowanie jachtu na takie rejsy jest tańsze od wyprawy morskiej.  

M.K. – My nie zdążyliśmy zostać narodem morskim.  

W.H. – Polska była narodem morskim tylko dlatego, że ktoś tak zadekretował. Żeby stać się krajem morskim, tak jak jest to w Skandynawii, we Francji, w Wielkiej Brytanii trzeba setek lat obcowania i pracowania nad i dla morza. Tam ludzie są w pełni świadomi obecności morza w ich gospodarce i kulturze, a więc w tradycji – morze jest komponentem codzienności, czymś nieodzownym. Jest obecne w tamtejszym systemie edukacji młodych ludzi.  

M.K. – Tam udział w ruchu żeglarskim, członkostwo w klubach jest wręcz przywilejem. Masz się czym przed innymi pochwalić – jestem żeglarzem! Dla nich to brzmi dumnie! Biznesmen, artysta, naukowiec, który żegluje podnosi swój prestiż o więcej niż jedną pozycję w górę.  

W.H. – Bo żeglarzem nie może być byle kto. 

M.K. – Jeśli musisz poddać się operacji, szukasz najlepszego lekarza. Jeśli masz na jachcie wypłynąć na ocean – szukasz najlepszego kapitana, człowieka, który swoją wiedzą i profesjonalizmem daje gwarancję bezpieczeństwa.  

W.H. – Polacy lubią żeglować.  

M.K. – Tak jak lubią szarlotkę i rosół.  

W.H. – Prawdę mówiąc: incydentalnie, egzotycznie i orientalnie. Krótki rejs to atrakcja. Ciepło, niezbyt buja i stosunkowo tanio.  

M.K. – Dla wielu Polaków żeglowanie to nie jest potrzeba, to ledwie kaprys. 

W.H. – Nie przeczy to faktowi, że generalnie żeglować lubią. Mają smykałkę. Nieźle radzą sobie w trudnych warunkach. Mamy naprawdę olbrzymią grupę ludzi, którzy stają się żeglarzami na tydzień lub dwa, na mazurski rejs, krótki czarter w Chorwacji, czy nawet krótki wypad na Bałtyk. Wracam i już nie jestem żeglarzem. Nie interesuję się żeglarstwem, nie bywam w klubie, nie jestem aktywny w żeglarskiej społeczności… 

SPOŁECZNOŚĆ ŻEGLARSKA 

M.K. – Jest taka społeczność?  

W.H. – Hm… Jedź do Cowes na Isle of Wight w Anglii, wejdź do klubu na południu Francji – wszędzie zobaczysz mnóstwo osób, spędzających każdą wolną chwilę w klubie, przy swojej łódce, w rozmowie z innymi żeglarzami.  

M.K. – Ale nie inaczej jest u nas… Wpadnij nad Dąbie. Jest jacht, jest domek lub barak albo inna szopa na fundamencie z wiatru. Są kempingi, własne pachołki, hangary do leżakowania i remontowania jednostek. Jak na działce… warzywnej. Miło, swojsko, przaśnie. A na Lazurowym Wybrzeżu – las masztów. Kadłuby ściśnięte jak śledzie w sieci. Piękne jednostki jak sfory bezpańskich psów czekających, by je ktoś wyprowadził za główki falochronu.  

W.H. – Paryżanie przyjeżdżają tu swoimi pociągami TGV na weekend z Paryża. My powoli zaczynamy tworzyć podobny model. W centrum Szczecina masz przystań… 

M.K. – …wspomnień. Nie pamiętam, kiedy widziałem tu las masztów. Stoją kamienne, monumentalne i martwe Wały Chrobrego. Waldku, wyobraź sobie – nieustannie kręcące się na tle tych budowli piękne jachty. Magnetyzm w czystym wydaniu. Poezja i inspiracja, piękno i realizm krajobrazu wodnego, choć chciałem już powiedzieć – morskiego.  

W.H. – Masz piękny port w Kamieniu Pomorskim. 

M.K. – Nie mniej atrakcyjny w Świnoujściu w byłym basenie jednostek radzieckiej marynarki wojennej. To sto kilometrów od Szczecina! A propos… A znasz historię powstania tej mariny? Zostawmy sobie tę kwestie na osobne spotkanie. Idźmy dalej, na wschód… 

PORTOWA PUSTYNIA 

M.K. – Bo nie budujemy nowych przystani.  

W.H. – Na tę właśnie kwestię zwracają uwagę producenci jachtów…  

M.K. – Hm… znak czasu… Zauważ – mówimy producenci, a nie… stoczniowcy. A skoro już o przemyśle stoczniowym wspomnieliśmy. Czy w Polsce kupuje się jacht tak jak samochód? Czy w Finlandii, Norwegii kupuje się jacht tak jak samochód?  

W.H. – W Finlandii, Norwegii, nawet we Francji kupuje się jacht w sposób bardzo przemyślany, nie jak samochód. Jako coś ekstra.  

M.K. – To inwestycja, lokata a zarazem zabezpieczenie sobie sposobu na spędzanie czasu. Wiesz, zaryzykuję twierdzenie: istnieje ścisłe powiązanie stawki za godzinę pracy z ceną za metr powierzchni żagla lub pokładu jachtu.  

W.H. – Im więcej pracujesz i odpowiednio zarabiasz tym więcej czasu masz na uprawianie żeglarstwa. Możesz sobie przy dobrych zarobkach pozwolić na dłuższy urlop. I taki rynek pracy jest zdrowy, promuje wydajność i efektywność wymienialną na rekreację i radość życia.  

M.K. – I znów wracamy do rangi żeglarstwa w życiu codziennym. Wiele razy przekonałem się, że yachtsmeni równie serio i poważnie traktują sport oraz pracę zawodową. Ruszasz na wodę z taką samą solidnością, jak zasiadasz przy biurku, taśmie produkcyjnej czy przy stole operacyjnym. Realizowałem kiedyś reportaż o francuskiej mistrzyni połowów tuńczyka. Miała swoją restaurację. Jak wiesz, kamera jest bezlitosna. Niczego nie ukryje, niczego nie doda. Filmowaliśmy ją w obu sytuacjach. Pamiętam wyraz twarzy tej kobiety, gdy serwowała dania gościom w restauracji i spojrzenia oraz uwagę z jaką przygotowywała sprzęt połowowy… Ja myślę, że powinniśmy mówić o fundamentalnej różnicy między nami a ludami morskimi: tam obcowanie z morzem jest elementem natury tych ludzi. Z kolei bycie na morzu przenosi – jeśli mogę tak powiedzieć – paradygmat morski w warunki lądowe.  

W.H. – Trójmiasto. W Polsce bezkonkurencyjne pod względem bazy żeglarskiej. My mamy bardzo specyficzne wybrzeże. Nie mamy szkierów, nie mamy wysp. Mamy prościutką linię wybrzeża, niezbyt przyjazną dla uprawiania jachtingu. Gdybyśmy mieli Alandy albo szkiery norweskie czy szwedzkie, byłoby nam zdecydowanie łatwiej rozwijać żeglarstwo. My przez lata mieliśmy olbrzymi deficyt miejsc do cumowania. Nasze porty zawsze były zapyziałe, choćby basen imienia generała Zaruskiego, który powstał przed wojną. No ale teraz to się zmienia. Coraz trudniej cumować łódką w Gdyni.  

Basen jachtowy im.gen Mariusza Zaruskiego w Gdyni

W.H. – I tę prawidłowość zauważam już w niektórych miejscach w Polsce. Żebyśmy tak jeszcze umieli dbać o nasze żeglarskie tradycje. Nie zaryzykuję twierdzenia, że wszyscy, ale nie wątpię, że starsze pokolenie doskonale wie kim był Teliga czy Kuba Jaworski. Krzysztof Baranowski jest niezmiennie i ciągle aktywny. Ale niedawno rozmawiałem z młodymi ludźmi, którzy – niestety – nie wiedzieli kim była Krystyna Chojnowska-Liskiewicz. Polka. Pierwsza kobieta, która… samotnie opłynęła świata. 

M.K. – A na początku naszej rozmowy podejrzewałeś, że w jej tytule się przejęzyczyłem. Nie. Mieliśmy mówić o żeglarstwie rekreacyjnym. Tymczasem jesteśmy ciągle na etapie żeglarskiej prokreacji.  


Waldemar Heflich (1955 r.) – absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, dziennikarz, komentator sportowy, producent telewizyjny. Od 1980 do 1999 roku pracował w – Polskie Radio, TVP i TVN. Od 2000 do 2020 roku Redaktor Naczelny miesięcznika „Żagle”. Autor i producent programów telewizyjnych „Z wiatrem i pod wiatr”, „7 dni polskiego sportu”, „Sportowe hobby”, „Świat sportu”, które ukazywały się na antenie TVP. Producent i autor programów „KO czy OK” oraz „Rzut za trzy” dla telewizji TVN. Komentator żeglarstwa w TVP na igrzyskach olimpijskich w Seulu 1988, Barcelonie 1992, Atlancie 1996, Atenach 2004, Pekinie 2008, Londynie 2012 i Rio 2016. Od 1999 r. komentator stacji EUROSPORT – cykliczne programy „Sailing World” i „Spirit of Yachting”, relacje z wyścigów wokółziemskich i klasycznych: Volvo Ocean Race, Vendee Globe, Fastnet, Sydney-Hobart, Giraglia, Middle Sea Race, World Match Racing Tour, Extreme Sailing Series oraz transmisje z regat Louis Vuitton Cup i America’s Cup 2003, 2007, 2010. Komentator regat żeglarskich Igrzysk Olimpijskich Tokio 2020. Komentator stacji N-Sport z regat o Puchar Ameryki w 2007 roku z udziałem polskich żeglarzy. W latach 2004 – 2019 komentator międzynarodowych regat meczowych Sopot Match Race. W dorobku dziennikarskim wiele publikacji min. w magazynie „Żagle”, „Przegląd Sportowy”, „Rzeczpospolita”, „Nowa Europa”, „Focus”, „Forbes” i filmów dokumentalnych (min. „Żeglarz”, „Żeglarz II” „Bałtycka rodzina”, „Ślady na śniegu” o Wandzie Rutkiewicz, „Czarne i białe” o arcymistrzu szachowym Aleksandrze Wojtkiewiczu. Laureat festiwali i przeglądów filmów żeglarskich w Katowicach, Łodzi i Mielnie. Laureat nagrody im. Leonida Teligi w 1990 roku, Przyjaznego Brzegu w 2018 roku i Specjalnej Nagrody Honorowej PZŻ w konkursie Rejs Roku 2020. Autor i producent reportaży z największych imprez sportowych, m.in. America’s Cup, Admiral’s Cup, Sardynia Cup, Finn Gold Cup, One Ton Cup, Mistrzostw Świata ILC-40, Quarter Ton Cup, Copa del Rey i Kieler Woche. Od 1990 do 2020 roku współorganizator targów przemysłu jachtowego i sportów wodnych „Wiatr i Woda” w Warszawie i Gdyni. W dorobku fotograficznym realizacja kalendarzy wieloplanszowych, m.in. dla MK Cafe Sailing Team, Fundacji „Polska 1” i magazynu „Żagle”. Członek jury nagrody im. Leonida Teligi i kapituły nagrody im. Kapitana Leszka Wiktorowicza. Od 20 lat członek Yachting Journalists Association w Londynie i Press Club Polska w Warszawie.

Profile na Facebook – https://www.facebook.com/HeflichZagle/  i https://www.facebook.com/waldemar.heflich/


    demo_image-24

    Review Title

    There are many variations of passages of Lorem Ipsum available, but the majority have suffered alteration in some form, by injected humour, or randomised words which don't look even slightly believable. If you are going to use a passage of Lorem Ipsum, you need to be sure there isn't anything embarrassing hidden in the middle of text.
    8.1

    If you use this site regularly and would like to help keep the site on the Internet, please consider donating a small sum to help pay for the hosting and bandwidth bill. There is no minimum donation, any sum is appreciated - click here to donate using PayPal. Thank you for your support.

    Pros
    • Pors Item One
    • Pors Item Two
    • Pors Item Three
    • Pors Item Four
    • Pors Item Five
    Cons
    • Cons Item One
    • Cons Item Two
    • Cons Item Three
    • Cons Item Four
    • Cons Item Five

    Leave a Reply

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *